Rośliny i ich wpływ na naszą codzienność
Mieć w domu kwiaty, czy nie mieć? Odpowiedź na to pytanie wydaje się być prosta, jednak odpowiedni dobór zielonych dodatków to nie lada gratka. Uprawianie roślinności w naszym domowym zaciszu niesie za sobą wiele korzyści. Warto więc wiedzieć które rośliny będą naszymi sprzymierzeńcami.
Kwiaty w domu to nie tylko ozdoba, ale też nie lada wyzwanie! W języku angielskim występuje takie określenie jak „to have green fingers”, czyli mieć „zielone palce”, w wolnym tłumaczeniu oznacza to mieć rękę do kwiatów/roślin. W mojej rodzinie takimi osobami są moja mama, brat i bratowa. Ich parapety, balkon czy ogród są feerią barw i zapachów. A ja, hmm moje palce mogą mieć każdy kolor, tylko nie zielony… na przykład mogą mieć kolor suchej gałązki, albo zgniłej zieleni. Rośliny pod moją opieką zazwyczaj usychają lub gniją… Moje „starania” przeżywają tylko najsilniejsze osobniki. Ja po prostu nie mam do tego ręki. Po epizodzie z drzewkami bonsai, w czasie którego wszystkie moje próby kończyły się spektakularnym fiaskiem, odpuściłam sobie na chwilę próby okiełznania wiedzy ogrodniczej. Wraz z nowym miejscem zamieszkania, postanowiłam powoli i z rozmysłem wprowadzać zieleń do naszego domu.
Rośliny w domach mają nie tylko ozdabiać naszą przestrzeń, ale również są bardzo istotne dla naszego zdrowia.
W 1989 roku został opublikowany raport NASA, w którym znajdziemy listę roślin mających zdolność oczyszczania pomieszczeń ze szkodliwych substancji. Naukowcy z NASA stwierdzili, że człowiek będąc ściśle związanym z ziemskim ekosystemem, wyruszając poza Ziemię musi zabrać „ekosystem” ze sobą. Celem naukowców było znalezienie roślin, które pozwolą oczyścić powietrze m.in. z takich substancji jak: beznen, trichloroeten, formaldehyd – substancji, które możemy znaleźć np. w farbach i lakierach, i które mają niekorzystny wpływ na nasze zdrowie. Dzięki temu raportowi możemy wyłonić grupę „sypialnianych” faworytów:
- Sansevieria trifasciata – Sansewieria gwinejska, zwana także językami teściowej. Odporna nawet na najgorszego ogrodnika (ja mam w domu dwie i cały czas mają się dobrze, a przynajmniej sprawiają takie wrażenie ;)). Jedną z nich można zobaczyć tutaj.
- Spathiphyllum – Skrzydłokwiat, dla tych, którzy lubią mieć rośliny kwitnące. Tak zwany „must have” mojej mamy. Ja jeszcze się nie odważyłam na taką roślinę.
- Dracaena marginata – Dracena obrzeżona, co ciekawe, roślina ta pochodzi z gatunku szparagowatych :). Ja mam w domu dracenę wonną, która nie pochłania benzenu, więc jest słabszą wersją, ale za to ładnie tu wygląda.
- Hedera helix – Bluszcz pospolity, tak ja jego nazwa wskazuje, roślina pospolita i jeszcze nie tak dawno spotykana praktycznie w każdym domu. Uwaga! Jest to roślina trująca!
Nie tylko NASA zajęło się problemem zanieczyszczenia powietrza.
Jeżeli lubicie przeglądać TedTalks, to może trafiliście na występ Kamala Meattle, który opowiada o badaniach przeprowadzonych przez IIT (Indian Institution of Technology) oraz TERI (The Energy and Resources Institute) na temat oczyszczania powietrza za pomocą roślin. Do wcześniej wymienionej Sansevieri tamtejsi naukowcy dodali również:
- Areca lutescens – Areka żółtawa, dla osób które marzą o palmie w domu 🙂 .
- Epipremnum aureum – Epipremnum złote, jeżeli chcesz mieć w domu zieloną ściankę działową, to Epiprenmum będzie do tego idealne.
A co, jeżeli w domu panuje wilgoć?
Półtora roku temu wprowadziliśmy się do 25 letniego domu. Konieczny był remont, a w związku ze zmianą ogrzewania, docieplenie budynku. Tak więc dociepliliśmy budynek, i to konkretnie, a potem okazało się że nasz dom stał się takim trochę termosem. W pokojach, w których dotąd nie było problemu z wilgocią, ten problem się pojawił. Wtedy właśnie zaczęłam czytać o roślinach, które pomogą w walce z wilgocią w pomieszczeniu. Oczywiście, jeżeli problem wilgoci jest poważny, to same rośliny nie podołają. Mimo wszystko, myślę że warto znać te rośliny, które pomogą nam zbilansować wilgoć np. w łazience.
I tutaj pojawia się łazienkowa królowa czyli paprotka, np.:
- Nerfrolepis exaltata – Nefrolepis wyniosły, mniej lub bardziej „pierzasta” paproć, nie potrzebuje dużo światła i jest idealna do łazienek.
- Chlorophytum comosum – Zielistka Sternberga, którą ja do tej pory mylnie nazywałam trzykrotką (tak, taki właśnie ze mnie ogrodnik), i która masowo rosła w klasach w mojej podstawówce.
Wszystkie te rośliny, jak i wcześniej wspomniany bluszcz pospolity, dają nam tlen, oczyszczają ze szkodliwych substancji oraz pochłaniają wilgoć.
Zdrowie przede wszystkim.
Bezsprzecznie, funkcje zdrowotną mają oczywiście zioła. Są to rośliny, które są ładne, pięknie pachną i doprawiają nasze potrawy. Jednak o ziołach i kwiatach jadalnych nie będę się rozpisywać. Zamiast tego chciałabym odesłać was do bloga, na który natknęłam się przeglądając internetowe zasoby o roślinach. Ten blog skradł moje serce zarówno merytorycznie jak i wizualnie: Roślinne porady
Kiedy szukałam informacji na temat funkcjonalnych roślin pokojowych, ze zdziwieniem zauważyłam, że wiele z nich pamiętam ze swojego dzieciństwa. Większość tych roślin była w domu mojej babci i mamy. Głowę dam, że moja babcia nie wertowała (tak jak ja) książek ogrodniczych, czy też zasobów internetowych (z wiadomych względów). Mimo wszystko takie rośliny jak paproć, bluszcz czy zielistkę pamiętam właśnie z jej mieszkania. Żałuję, że nie mogę spytać babci dlaczego miała w domu takie rośliny, a nie inne.
Jeżeli chcielibyście przeczytać więcej na temat raportu NASA to odsyłam do Interior Landscapes Plants for Indoor Air Pollution Abatement
Krótki film o “hodowaniu” czystego powietrza znajdziecie w TedTalks: How to grow your own fresh air
Jak już pisałam na początku, żaden ze mnie ogrodnik. Zanim zaczęłam zgłębiać wiedzę ogrodniczą, wiedziałam praktycznie nic. Dlatego sięgnęłam po źródła, które znajdziecie poniżej:
- https://ntrs.nasa.gov
- https://www.ted.com/
- http://gardeningfever.com
- „Pielęgnujemy rośliny pokojowe” Jurgen Wolff
- „Rośliny pokojowe od A do Z” Gabriele Vocke